wtorek, 10 czerwca 2014

Margherita czy capriciosa?

25 przykazań bycia pizzą.

1.       Jeżeli doszłaś w życiu do momentu, gdzie zdałaś sobie sprawę z tego, że nie warto być kebabem – to pierwszy krok do sukcesu.
2.       Pamiętaj, że składasz się z wielu kawałków tworzących spójną, piękną, smaczną całość.
3.       Zdaj sobie sprawę, że wiele osób ma na Ciebie apetyt i wyobraź sobie, że to Ty decydujesz o tym, kto Cię je.
4.       Każdy Twój kawałek najlepiej smakuje wtedy, kiedy konsumujący odczuwa głód.
5.       Jeżeli nie jest głodny to nie ma ochoty na pizzę. Jakie są zasady zdrowego żywienia? Jemy po trochu, ale często.
6.       Jeżeli nie chcesz być kebabem – musisz dobrze zarządzać każdym kawałkiem pizzy.
7.       Musisz wiedzieć, że to Ty masz przewagę i rozdajesz karty. Jesteś zbyt mądra, żeby być tureckim wynalazkiem.
8.       Kiedy widzisz, że mężczyzna jest strasznie głodny i zje pizzę w pół godziny i o niej zapomni – nie brnij.
9.       Kiedy widzisz, że jest kebabo/pizzożercą – nie brnij.
10.   Pewnie sądzisz, że facet woli zjeść całego kebaba niż kawałek pizzy. Nic bardziej mylnego.
11.   Po jednym kawałku nadal odczuwa głód. Głód = pragnienie, pożądanie, szacunek.
12.   Bycie pizzą to świadomość swojej wartości i silnej woli.
13.   Spodziewaj się, że po jednym zjedzonym kawałku przychodzi ochota na następny.
14.   Im dłużej trzeba czekać na zjedzenie upragnionego kawałka – tym większa na niego chęć.
15.   Po drugim kawałku, coraz bliżej do trzeciego.
16.   Pamiętaj, że szybki kebab w budce u turka nigdy nie zastąpi miłej kolacji we włoskiej pizzerii.
17.   Wśród studentów powszechnie znane zjawisko to kebab na kaca. Dlaczego? Bo kebab działa doraźnie.
18.   Na pizzę trzeba zrobić ciasto, uformować, rozwałkować, posypać serem, dodać dodatki, sos, przyprawy no i wreszcie upiec. Więcej zachodu – więcej frajdy.
19.   Reasumując. Wiemy już, że kebaby są dobre od czasu do czasu.
20.   Pizza korci i kusi zawsze, przez to, że dysponuje kawałkami i nie trzeba od razu najadać się do syta.
21.   Człowiek nienajedzony – człowiek spragniony.
22.   Każda szanująca się kobieta jest pizzą! Gardzimy szybkim, śmierdzącym i tłustym kebabem.
23.   Wiemy już, że dla chcącego nic trudnego a apetyt rośnie w miarę jedzenia.
24.   Szanujący się mężczyzna nigdy nie wybierze kebaba.
25.   Jeżeli stanie się inaczej to znaczy, że gdzieś popełniłaś błąd, albo Twój potencjalny pożeracz nie lubi ani pizzy, ani kebabów…

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Zlew, łzy i wesele.

-Wiesz, to wszystko jest popieprzone – usłyszałam łamiący się głos Znajomej, dochodzący z kabiny toaletowej. Znajoma jest sympatyczną dwudziestokilkulatką, będącą w teoretycznie szczęśliwym związku od lat kilku. – To jest tak jakby załatanie na siłę dziury w sukience niepasującym kawałkiem materiału, używając niedopasowanych nici. Sukienkę bardzo lubisz i jej nie wyrzucasz, przecież masz do niej sentyment. Łatka wygląda fajnie i awangardowo dla kogoś postronnego. Ale ty już nie czujesz się w niej tak samo. Wiesz, że ta sukienka była nie do podrobienia.
Znajoma wyszła z kabiny, wytarła nos papierowym ręcznikiem i poprawiła ramiączka satynowej sukieneczki. Spojrzałyśmy na siebie w lustrze. Szybko paliłam papierosa, wydmuchując dym wprost na nasze odbicia.
-Może ci się wydaje, że pieprze głupoty. Okej, fajnie jest, bawimy się, wesele trwa. Ale wiesz co ci powiem? To wszystko to jakaś marna falsyfikacja. – kolejne wytarcie nosa – Byłam z nim, wiedziałam, że to ten jedyny, takie rzeczy się czuje, wiesz? No więc ja to czułam, wiedziałam, byłam pewna, tak na sto procent. I wiesz co? – spojrzała na mnie i moje nieudolne próby dogaszenia papierosa w zlewie – To wszystko jest popieprzone. Budzisz się, niczego nie podejrzewając – a tu nagle dostajesz cegłą w potylice. To koniec, ni stąd ni zowąd. Okej, mieliśmy jakieś kłótnie i spięcia, ale kto ich nie miał? To było 3 lata temu. Dokładnie 3 lata temu dostałam tą cegłą w potylice. Facet, który miał być mój do końca, sam okazał się końcem. Później poznałam innego, było ciężko. Wiesz, kocham go. Ale to nie jest już to samo. Wiesz, że nigdy nie będzie. Kocham go, naprawdę.
W mojej głowie zrodziło się milion pytań – dlaczego tak czule i z rozrzewnieniem opowiada o związku z „facetem-końcem” a mimo to twierdzi, że kocha innego faceta? Czy to objaw schizofrenii? Strachu? A może zwykłe wariactwo? Zaczęłam głęboko rozważać nad sensem kontynuacji relacji ze Znajomą.
-Może to wyda ci się głupie… ale, M., ilu miałaś facetów tak naprawdę?
Nie byłam pewna co kryło się pod „tak naprawdę”, więc w panice zaczęłam przypominać sobie wszystkich facetów, z którymi coś mnie łączyło. Z perspektywy czasu nikt nie był warty zapamiętania, więc tylko wzruszyłam ramionami i odpaliłam kolejnego papierosa. Zdecydowałam, że po powrocie do domu spiszę ilu ich było.

-No właśnie…  nawet nie przywiązujesz do tego wagi. Ale gdy poznasz kogoś takiego, wiesz, że na samą myśl poczujesz palpitacje serca to będziesz pamiętać. O, teraz – złapała moją wolną dłoń i przyłożyła do satynowego materiału znajdującego się pod jej lewą piersią – czujesz? To jest palpitacja. Nie żadne podpierułki. I wiesz co? Wcale nie myślę teraz o swoim obecnym. Wiesz, że coś straciłaś, ale głupio być samotną. Źle być samotną.   Ja jestem typowym związkowcem. Nie umiem być sama. Ale to już nie to samo. 

niedziela, 8 czerwca 2014

Nawyki żywieniowe.

-Ja nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale powiem, bo powstrzymywać się nie będę – taka karma. Same jesteśmy sobie winne. Same zawiniłyśmy pozwalając facetom wchodzić nam na głowie. Kto by pomyślał, żeby dopuszczać tak blisko siebie zupełnie obcą osobę. Oni przeszywają nas wzrokiem Roentgena – wiedzą, że nie muszą się odzywać, zabiegać i interesować się naszym życiem, bo po tygodniu zadzwonią, popieprzą głupoty, a my wierzymy. A później jest przyjeżdżanie o 3 w nocy, seks, kanapki, przytulanie. Nikt normalny nie spotyka się o 3 w nocy. Trzeba było zamknąć drzwi, wyłączyć telefon, zapalić i iść spać. Tak robią normalni ludzie. Po co się wysilać, skoro jesteśmy na wyciągnięcie ręki? M., nie oszukujmy się – jesteśmy pieprzonymi sklepami monopolowymi. Nie chodzisz często, zwlekasz z konieczną wizytą do krytycznego momentu, bo wiesz, że pani ekspedientka zawsze przywita cię z otwartymi ramionami.


-To jest dokładnie jak z jedzeniem codziennie kebaba. – siedziałyśmy z P. na murku w ciepły prawie wiosenny wieczór w towarzystwie cienkich papierosów i kilku kolorowych alkoholi. – Wiesz, fajnie wyskoczyć raz na jakiś czas, jak cię najdzie ochota. Ale wyobraź sobie, że jesz go codziennie. No dobra, możesz zmieniać sosy czy coś, ale jesz go dzień w dzień, wiesz, że ten kebab będzie na ciebie czekał, zawsze ciepły i smaczniutki. Jest fajnie przez ile? Tydzień? Dwa tygodnie? I później ci po prostu brzydnie. Sama myśl o nim wywołuje wstręt. Jednak jeśli nie będziesz miała nic innego do jedzenia, to mimo wszystko – na siłę – po niego sięgniesz. Ty jesteś tym kebabem. A teraz wyobraź sobie pizzę jako coś, co jesz bardzo rzadko, coś co jest ledwo osiągalne, no ogólnie każdy za pizzą szaleje i każdy tę pizzę chciałby mieć. I ty ją dostajesz – ale raz na jakiś czas i to tylko po kawałku. Ty pizzą nie jesteś. Teraz się skup - co jest bardziej kuszące?
-Pizza.
-Brawo. A teraz co musisz zrobić?
-Stać się pizzą.

-Tak jest. Stań się pizzą.